**Perspektywa Anabelle**
Otworzyłam senne oczy i spojrzałam na budzik. Wskazówki zegarka wskazywały godzinę 07:00. Przeciągnęłam się i wstałam leniwie z łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam pierwsze z brzegu ubrania, miałam jeszcze tyle czasu. Weszłam do łazienki aby wziąć szybki prysznic i zrobić delikatny makijaż.
Anabelle! - usłyszałam krzyk przyjaciółki. Zbiegłam szybko na dół, gdzie Roxx czekała na mnie przy stole, na którym było pyszne śniadanie. Zjadłyśmy śmiejąc się i rozmawiając o głupotach.
- Dobra zbieramy się, bo na apel się spóźnimy - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Masz wszystko?
- Tak, chyba mam - odpowiedziałam z nutką irytacji .
Dziewczyna wstała od stołu, posprzątała i ruszyła w stronę holu.
Ubrałyśmy trampki i wyszłyśmy.
Nasza szkoła znajduję się w promilu 5 kilometrów więc droga zajęła nam nie więcej niż 20 minut.
Ustałyśmy w miejscu obok nowicjuszy, którymi zresztą same byłyśmy.
Gdy minęło trochę czasu usłyszałam głos szatynki
- Anabelle musimy tu stać ? - spytała z grymasem na twarzy
- Nie, chyba nie - powiedziałam bez przekonania i spostrzegłam, że moja przyjaciółka odbiega śmiejąc się.
- To chodźmy! - krzyknęła.
- Ale Roxanne nie tak szybko - powiedziałam biegnąc z torbą na ramieniu.
Czy ona zawsze musi to robić ?
Jeśli coś nie jest po jej myśli to wychodzi.
"Z kim ja się zadaję?" - pomyślałam.
W jednej chwili poczułam jak moje ciało zderza się z kimś i opada bezwładnie na ziemię .
- Bardzo Cię przepraszam ,niezdara ze mnie - usłyszałam męski głos .
**Perspektywa Roxanne**
Zauważyłam moją przyjaciółkę na ziemi, a nad nią jakiegoś blondyna.
- Anabelle co się stało ? - podbiegłam do niej i zasypałam ją masą pytań.
- Nic, po prostu miałam niefortunny wypadek - zaśmiała się
Spojrzałam na sprawce zajścia i oniemiałam.
Stał przedemną chłopak przez którego prawie stracilam życie, który zawsze był obok i zawsze sprowadzał same kłopoty.
Gdy przyjaciółka zbierała swoje rzeczy odciągnełam go na bok.
- Co ty tu robisz ?! - krzyknęłam szeptem
- Ohh jak miło Smith, jak ja dawno Cię nie widziałem - powiedział drwiąco
- Ughh Horan nienawidzę cię słyszysz? nie zbliżaj się do niej. Ona jest delikatna i jeśli ja zranisz ja zrobię z tobą to samo, połamię Ci kości i złamie serce idioto - powiedziałam odchodząc w stronę Belle.
Ciąg dalszy nastąpi...
więcej więcej <3 <3
OdpowiedzUsuńFajne, ale krótkie ;3
OdpowiedzUsuńhttp://sometimes-we-forget-who-we-are.blogspot.com/
Zachęcające :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Jestem pełna wrażeń i nie wiem jak to się dalej potoczy, ale zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńMiłej pracy, a bardziej zabawy...
xx
cudo *-*
OdpowiedzUsuń